piątek, 4 lipca 2008

Bangkok eksploreacje!

Tu chlopaki jadaja lunche

Wracamy rano z imprezy a pod sklepem spi koles, chyba Holender. Obudzilismy biedaka i razem stwierdzilismy, ze jak tak dalej pojdzie to tez nas moze ktos kiedys obudzic w takim miejscu.

Bar dla prawdziwych kowbojow:)


A oto i moja narzeczona.

A tu jadam ja:)












  1. Dzis przeszlismy samych siebie i przekroczylismy wszystkie znane mi do dzis limity imprezowania. Dosc powiedziec, ze po calym dniu zwiedzania miasta, udalismy sie na nocna impreze. Wrocilismy o 10 rano:) Jak tak dalej pojdzie to sie tutaj wykoncze, bo to dopiero drugi dzien. Zaczelo sie delikatnie od zwiedzania Krolewskiego Palacu, potem przyszla kolej na eksploracje dzielnicy indyjsiej miasta. Bardzo ciekawa, kupe straganow ze wszystkimi rzeczami jakie sobie czlowiek tylko wymarzy, tak ogromnego targowiska w zyciu jeszcze nie widzialem. Niesamowite jest to, ze nie spotykalismy tam w ogole turystow. Jaki blad ludzie robia tu przyjezdzajac, siedza glownie na Khao, nie ruszaja dupy w miasto, ktore jest po prostu urzekajace. Niestety nie znalezlismy zadnego shisza baru, a mielismy na fajke ogromna ochote. Po drodze rozgladalem sie za czerwonymi koralami dla mamy. Lukasz jak o tym uslyszal malo nie pekl ze smiechu, mowi ze juz kilka lat w roznych czesciach swiata kupuje te korale i predzej odbede podroz dookola swiata niz je tutaj kupie. Niebawem okazalo sie jak bardzo sie pomylil, trafilismy do sklepow z takimi cudenkami, ze w glowie sie nie miesci. Zakupilem odrazu cztery sznury, wiec jak uda mi sie przezyc ta podroz to mama sie ucieszy:)

    Potem przeszlismy do Chinatown, bardzo klimatyczna dzielnica. Zaszlismy na piwko do sklepiku, na ktores tam skolei i zaczely sie rozmowy. Przeszla mi przez glowe krotka mysl: Picie piwa w Bangkoku z Lukaszkiem w takim miejscu – wartosc = bezcenne. Nie wiem ktory juz raz w tej podrozy uswiadomilem sobie jak bardzo sie ciesze, ze tu jestem.

    Postanowilismy, ze pojdziemy dzis na Patpong - miejscowa dzielnica sexu. Miejsce ponoc jest bardzo skomercjalizowane, jednak mimo to trzeba je zobaczyc jak na prawdziwych penetratorow przystalo. Potem zamierzalismy udac sie do mniej komercyjnych dzielnic:) Jestesmy juz zmeczeni tym ciaglym chodzeniem po miescie, odleglosci sa spore, jednak tak sie najlepiej zwiedza, no ale idziemy na metro, nim tez sie trzeba przejechac. Po drodze robimy piwko w sklepie. Tutaj juz my jestesmy atrakcja turystyczna a nie odwrotnie. Ludzie gapia sie na nas jak na jakies dziwo. Wlasciciel nie mowi prawie po angielsku, ale wyraznie widac, ze czuje sie zaszczycony nasza obecnoscia. Pyta gdzie idziemy? Odpowiadam, ze na Patpong. Po chwili znowu pyta, czy na zakupy i co chcemy kupic? Odpowiadam, ze nie idziemy na zakupy tylko interesuje nas sex. Mina mu sie cieszy, wyraznie staje sie podekscytowany cala sytuacja, ale mowi, ze Patpong to beznadziejne miejsce. Poleca nam zupelnie cos innego o czym nie slyszelismy. Dostalismy wprawdzie wczesniej od Romualda namiar na Cowboy Street, ale o tym miejscu co mowi facet nie slyszelismy. Coraz gorzej sie nam rozmawia, bo gosc ma ubogie slownictwo, nie moze znalezc miejsca na mapie, wola wiec swoja zone i ta tlumaczy co i jak. Facet oferuje sie, ze nas tam zawiezie swoim samochodem. Jednak my nie chcemy tam jechac na zabawe tylko w celach reportazowych. Po dluzszej rozmowie proponujemy, zeby nas obwiozl swoim pickapem po wszystkich tych miejscach. Ustalamy cene i ruszamy. W drodze gadamy sobie z Lukaszkiem na pace o tym i owym, Lukaszek stwierdza, ze wielu facetow z zachodu zostaje tu, na stale zeniac sie z Tajkami.
    - dlaczego? Pytam
    - jak to dlaczego, odpowiada zdziwiony. Wyobrazasz sobie chocby taka sytuacje w Polsce, ze pytamy sie kolesia gdzie tu sa najlepsze dziwki, a ten nie znajac angielskiego wola swoja zona i ta z usmiechem na ustach nam wszystko tlumaczy co i jak, a potem proponuje, ze facet moze nas obwiezc po dzielnicach najlepszych burdeli?

    Rozpoczelo sie szalenstwo. Patpong okazal sie kompletnym gownem, za to Cwoboy Street to naprawde wyzsza liga, wiec brawo Romuald. Miejsce naszego przewodnika okazalo sie zajebiscie ukryte, to gratka dla prawdziwych koneserow. Wchodzi sie do sporego lokalu w ktorym dziewczyny siedza za szybami. Sa trzy rodzaje szyb, za kazda siedzi okolo 20 panienek, kazda szyba ma inna cene. Jest first league, super stars i cos tam jeszcze. Co ciekawe nie odpowiada to kryterium wieku albo urody, a zatem liczy sie cos innego, ciekawe co?:)

    Koles odwozi nas na Khao San. Strasznie zmeczeni wracamy do hotelu, tutaj rozpijamy tequille i po wzieciu prysznica idziemy w tany dalej, jest juz sporo po drugiej w nocy. Skonczylo sie o 10 rano i chlopcy jeszcze chcieli kontynuowac dzien, ja bylem tak zmeczony, ze prosto ze sniadania poszedlem do hotelu polozyc sie spac.

    Jedzenie jest tutaj zajebiste, bardzo mi odpowiada. Chociaz z zalem musze przyznac, ze z reguly nie mam pojecia co mi serwuja. Jadlem jakies mieso na patykach, ktore jest powszechnie sprzedawane na ulicy, mega tanie, ciekawe co to jest, smakowala najpierw genialnie, bardzo slodkie i lekko mdle. Jednak, jak sie zaczalem zastanawiac co to moze byc, to ledwo je skonczylem, wyobraznia jednak ogranicza czlowieka - czasem poszerza jego horyzonty, ale potrafi tez ograniczac mozliwosci:)

    Podczas objazdowego turne przewodnik kupil dla nas na targu szarancze, ogromne, ususzone owady. Chlopaki mieli watpliwosci, ale jak sprobowalismy okazalo sie, ze smakuje jak chipsy, byla wysmienita, bedziemy ja kupowac.

5 komentarzy:

Ella pisze...

no nareszcie ruszyleś z tym blogiem!
Już myślalam, że albo jest tak nudno (:D) albo tak się zabawileś, że paluszkami w klawiaturę trudno Ci trafić :)
Ladna narzeczona, ale czy ona jest katoliczką :)
I co serwują w Pussy Collection ? :)- danie dnia nasuwa się na myśl samo...

kuba pisze...

A co to taka jakaś duża przerwa, czyżby cenzura :P

Tomek pisze...

o tak ciezko jest byc cenzorem w stosunku do samego siebie, mowie wam po nocach sie zastanwaiam co tu napisac, strasznie to meczoce zajecie:)

Tomek pisze...

ella, z tymi paluszkami wersja jest o wiele blizsza prawdy, a co do Pussy Collection to nie mam pojécia, bo przeciez pisalem, ze ja jadam w innych miejscach:)

Renia pisze...

Oj widze Tomek, ze ten wyjazd Ci sluzy, imprezki na maksa, wodeczka i nawet narzeczona, ktora chyba ma wszystko na swoim miejscu :)? Tylko wesele takim polskim zwyczajem prosze bo chcialabym sie pobawic, pozdrawiam i zycze sukcesow w dalczych wojazach, pa