środa, 23 lipca 2008

Cu Chi Tunnels



Tak sie tu zylo kilkadziesiat lat temu, jeszcze teraz zostalo ponad 120 km takich tuneli, z ponad 250, jakie istnialy.
Niezla giwera co?
Pozostalosc po Amerykanach
Opisana przeze mnie dziurka.

Mnisi CaoDai

Jednak wczoraj dalem sie namowic Gutkowi na jakies piwko. Polozylismy sie spac dopiero o trzeciej i to tylko dlatego, ze Lukaszek nie pije, wiec nudzily go nasze gadki. Stwierdzil, ze sie kladzie i ma nas gdzies, bo sie musi wyspac. Wstalismy zgodnie z planem o 7.30, wyjazd na wycieczke mamy 8.10. Obudzil nas padajacy deszcz, chodzi oczywiscie o deszcz tropikalny, ktory nawet trudno nazawac ulewa. To po prostu istne urwanie chmury, ma sie wrazenie, ze to Armagedon. Jak sie stanie na ulicy, to tak jakby ktos na nas ciagle z kubla wode lal. Jednak zanim sie ubralismy i umylismy, nieco zelzalo, wiec do autokaru doszlismy w niezlych humorkach.
Zaczelo sie od swiatyni w Tay Ninh. Ciekawe miejsce, zwlszcza, ze trafilismy akurat na obrzadki modlitewne ludzi tam zamieszkujacych, a sa to wyznawcy niezwykle rzadkiej religii, jaka jest CaoDai. Uroczystosci sa niezwykle barwne i melodyjne, swiatynia jest sporych rozmiarow, ma 140 metrow dlugosci i 40 szerokosci, przy czym wnetrze dosc oryginalne i interesujace.
Jednak nie ona byla najwieksza atrakcja dnia dzisiejszego. Jechalismy przeciez do Cu Chi, gdzie mieszcza sie slynne na caly swiat tunele Viet Congu. Szczerze powiedziawszy nie za wiele sie spodziewalem po tej wycieczce. Myslalem, ze bedzie to typowo turystyczne i komercyjne miejsce. Jednak nastawilem sie na robienie fotek i zapamietanie jak najwiecej z tego miejsca dla mojego kolegi Michala, ktory pierwszy w ogole mi powiedzial o istnieniu tych tuneli. Na miejscu okazalo sie, ze moze i jest nieco komercyjne, jednak satysfakcja towarzyszaca samemu zwiedzaniu i eksplorowaniu tych tuneli nie jest mala. Na poczatku byl jakis film o zyciu w Wietnamie z 67 r, wiec jakosc tego filmu byla tak mizerna, ze trudno pozytywnie sie wypowiedziec o jego walorach poznawczych. Potem facet prowadzi nas do pierwszego wejscia do tunelu, ktore jest zamaskowane, tzn. jest pod liscmi z drzewa, faktycznie w ogole nie widoczne. Zabezpiecza je bardzo maly i waski wlaz, ktory sie podnosi i otwierta sie przed nami niezwykle waski otwor. Wchodzi tam maly Wietnamczyk, zeby zademonstrowac jak to funkcjonowalo i ze wejscie czlowieka jest tam w ogole mozliwe. Po czym nasz przewodnik zadaje pytanie, czy ktos ze zwiedzajacych ma ochote sprobowac. Jakos nikt sie nie kwapi, ludzie mysla, ze on zartuje, zreszta on chyba rzeczywiscie zartowal. Mysle sobie, przeciez jako stary grotolaz na pewno tam sie przecisne. Wiec nie zastanawiajac sie dlugo oddaje Gutowi moj aparat i wskakuje do srodka, Koles jest na maxa zdziwiony, przed chwila hardo do skoku namawial, a gdy po chwili znikam mu ze wzroku w ciemnosciach, wklada szybko za mna glowe i krzyczy, zebym nie szedl dalej. No dobra nie bede sie pchal, w koncu te tunele slynely z wielu mieszczacych sie tam zasadzek. Ten pewnie juz ich nie ma, ale facet przeciez nie bez powodu jest przerazony moim zachowaniem. Po zrobieniu paru fotek wylaze wiec z tej dziury. Czuje sie jak Jack Nicholson po otrzymaniu Oskara, otoz wszyscy gapie nachylaja sie nade mna i bezceremonialnie strzelaja fotki. Dalej idziemy ogladac pulapki konstruowane przez Wietnamczykow, czy uzywana przez nich bron i inne tego typu bajery. Wreszcie udajemy sie na strzelnice, a tu juz nie trzeba wykupowac calego magazynka, wystarzczy sie zrzucuc na 10 nabojow. Swietnie pomyslane, poza tym bez problemu mozna fotografowac. Kurde pierwszy raz jestem na takiej strzelnicy i widze jak ludzie wala z AK-47 albo M-16. Naprawde robi wrazenie, glownie huk wystrzeliwanego naboju. Jesli ktos nigdy tego nie slyszal nie bedzie wiedzial o co chodzi, filmy w ogole tego nie sa w stanie oddac. Pamietam scene z „Helikopter w ogniu" w ktorej jeden z zolnierzy strzelal nad gwowa drugiego, tak go przy tym ogluszajac, ze tamten stracil sluch. Wtedy sobie wyobrazalem, ze musi byc glosno, ale to trzeba uslyszec. Ludzie tacy jak ja, ktorzy nie sa przyzwyczajeni, po prostu zatykali uszy palcami. Wiec jakie musza byc odglosy prawdziwej wojny, walki, bitwy, to dopiero musi byc orkiestra!
Na koniec idziemy do tuneli, jest to fajnie zrobione, polaczony system korytarzy w ten sposob, ze mozna wyjsc w kilku miejscach po drodze. A zatem jest cos dla kazdego, tzn. dla tych, co chca chodzic dlugo i dla tych, co nie maja ochoty na dlugie eksploracje. Teraz jestesmy juz w hotelu i zadowoleni rozmyslamy o wrazeniach dnia minionego. Ja zasmakowalem w wycieczkach i jutro chce sie udac do Delty Mekongu w wersji dwudniowej. Chlopaki za to chca jechac nad morze do Hoi An. Juz im sie teskni za imprezkami, ktorych ja mam przesyt. Nie wiem, czy sie nie rozstaniemy na te dwa dni. Zaraz sie to okaze.

6 komentarzy:

kitaniec pisze...

coraz więcej tej wojny w Wietnamie. Tak trzymać, cholera niesłychanie wciągające. Czekam na dokładkę.

Tomek pisze...

Teraz wlasnie czekam na autobus, jedziemy z Gutem do Delty Mekongu, Lukasz ma juz dosyc takich wycieczek, wiec jedzie prosto nad morze sie byczyc. Za dwa dni do niego dolaczymy i zacznie sie to na co czekam najbardziej, czyli snorkiling po rafach. To dopiero bedzie fan, ostatnio przyspieszylem tempo i teraz duzo sie dzieje. Malo spimy ale duzo widzimy:)

Ella pisze...

no super fotki ! widzę, że skrupulatnie realizujesz plan. A co z wioską gdzie robią wszystko z węży, gdzie ona jest ?
Teraz znikam na tydzień, jadę do Disneylandu :) ale mam nadzieję, że jak wrócę to będzie co poczytać... Trzymajcie się chłopacy!

Tomek pisze...

Wioska wezy bedzie pod Hanoi, jest w naszym planie i tez ja zrealizujemy, ale sporo rzeczy jest do zrobienia po drodze. Przyjemnego wypoczynku W Disneylandzie.

kuba pisze...

no, też jak pierwszy raz wypaliłem z kałacha bez "słuchaweczek" na uszach to lekko przygłuchłem :)) Fajnie, fajnie, naprawdę bardzo ciekawe, te tunele zwłaszcza, liczę na możliwość obejrzenia większej ilości fotek po powrocie.

Tomek pisze...

Fotek jest juz duzo, moze nie jakas przytlaczajac ilosc bo dochodze dopiero do tysiaca.