sobota, 12 lipca 2008

Droga do Siem Reap.

Chyba najbardziej kojarzone miejsce sposrod calej masy ruin Angkoru.


Ile taki korzonek musialby rosnac, bo swiatynie powstaly jakies 900 lat temu.












Walka zapasnikow na smierci i zycie. Widac chyba po minach, a szczegolnie mojej.











A tu chyba basen byl i kapaly sie dziewice, przynajmniej takie mielismy odrazu skojarzenie.





Czas wreszcie wyjechac z tego miasta i ruszyc do najbardziej turystycznie w tej czesci swiata obleganego regionu. Wstajemy rano, udajemy sie na pierwszy autobus i jazda. Droga jest dluga i meczaca. Bo wyobrazcie sobie, ze jedziemy jedna z glownych drog tego kraju, mozna by rzec miejscowa trasa szybkiego ruchu i nie ma na niej asfaltu. Co jakies dwie godziny autobus staje i pasazerowie wysiadaja aby sie posilic w przydroznych restauracjach typu: cale menu mam na swojej glowie Mr. Wreszcie nachodzi mnie refleksja o zyciu i nedzy tego karaju. Ludzie tu zyja na skaraju ubostwa. Jest naprawde biednie, a mimo to oni sa usmiechnieci i pogodni, przynajmniej tacy sie staraja byc. Ile ludzi u nas nawet nie zdaje sobie sprawy z tego w jakim dobrobycie zyje, kazdy tylko patrzy przez pryzmat bogatszych regjonow swiata i marzy o palacu z basenem i nie wiem jeszcze czym. Tu natomiast ludzie maja tylko takie zmartwienie, zeby miec co do geby wlozyc i to nie jutro czy pojutrze, ale dzis. Jest masa ludzi, ktorzy zyja na ulicach, wszystko co posiadaja czasem sluzy im za jasiek pod glowe, a czesto nawet i tego nie maja. W Tajlandii spotkalem sie ze strasznym syfem, faktycznie w Bangkoku szczury o rozmiarach zblizonych do wielkosci kota sa powszechne i nikt im sie nie dziwi, mnie napawaly niebywalym obrzydzeniem. Tutaj jest podobnie syfiasto, ale jakos szczurow nie widze. Byc moze dlatego, ze lepiej sie maskuja, albo ludzie je zjadaja, chociaz na straganach ich sie nie serwuje. Wczoraj jedlismy lunch w knajpie z napisam – malp, psow, kotow, szczurow i robactwa nie serwujemy. Calkiem oryginalna zacheta dla potencjalnej klijenteli.

3 komentarze:

kuba pisze...

no te ruinki są zajebiste, chętnie spędził bym tam parę godzin :)

Tomek pisze...

No to pakuj mandziu i porzyjezdzaj Kuba, czekamy tu na Ciebie, same riuny sa niczyw w obliczu innych atrakcji, ktore tu dla Ciebie przygotujemy. jutro np. jedziemy z Lukaszkiem na strzelnice, na ktorej mozesz nawet za 150 dolcow zabic krowe z bazuki. Zatem widzisz, ze jest ciekawie.

kuba pisze...

postrzelać, to jak wiesz mam gdzie, a krowy to by jakoś szkoda było, chyba że była by wściekła i szarżowała na mnie ;)