niedziela, 13 lipca 2008

Killing fields.

Wiezienie S-21, na pierwszym planie szubiennica sluzaca do maltretowania studentow, podnoszono na sznurze klienta w gore, na wysokosc okolo 4 metrow a potem puszczano, zeby poczul sile grawitacji i tak az do utraty przytomnosci.

Jedna z cel w wiezieniu S-21 w Phnon Penh.



To co zostalo po 20 tysiacach zabitych na Killing Fields.





Palac Krolewski







Te Killing Fields mnie okrutnie rozczarowaly, nie jest to miejsce prawie w ogole zagospodarowane i jakos stworzone do tego, zeby tam przyjezdzac. Poza wystawionymi czaszkami to nie ma tam nic ciekawego i interesujacego. Co innego natomiast miejscowe wiezienie S-21, ktore zostalo zrobione w szkole. Tutejsza wizyta to prawdziwe przezycie, sa cele, zdjecia katowanych ludzi, narzedzia zbrodni i krotnie opisy, tego co sie naprawde w tym kjraju dzialo na przestrzeni 1975-79 roku, pod rzadmi pieprzonego Pol Pota i jego bandy. Nie moge zrozumiec tego, jak to mozliwe, ze we wspolczesnym i cywilizowanym swiecie doszlo do takiej masakry a winni takiej zbrodni ludzie do dzis dnia zyja i ciesza sie wolnoscia. Przychodzi mi tylko jedno skojarzenie do glowy – a mianowicie niesamowicie przejmujaco brzmiacy glos Niemena spiewajacego piosenke – „Dziwny jest ten swiat”. Jest cholernie dziwny, czesto po prostu nie mozna tego wszystkiego ogarnac, takie jest tez to miejsce.

Potem juz bez Lukasza pojechalismy do Krolewskiego Palacu, ktory jest dosc duzy. Jednak nie wiem czy w wyniku zmeczenia upalem, czy przepelnienia gorycza tego co zobaczylismy wczesniej, palac nie zrobil na nas pozytywnego wrazenia. Wydal nam sie cholernie kiczowaty i w ogole nie wart tego, aby go odwiedzac, a juz na pewno nie tego, zeby kupowac do niego bilet. No ale coz, przeciez nie bedziemy teraz zalowac, ze w ogole do niego pojechalismy.

2 komentarze:

Ella pisze...

super, mialo być hardcorowo i chyba jest, co ?
czy Lukasz jest nadal chory, a mimo to jeździ z wami ?
u nas też jest parówa, upal i często pada, jak w tropikach :)

Tomek pisze...

jest bardzo hardcorowo, tak Lukasz jechal z nami autobusem, ponad 6 godzin z temperatura ponad 39 stopni jak na prawdziwego twardziela przystalo. Teraz bierze cala kupe lekow, jeszcze prze wyjsciem z kliniki kazal mi sie wrocic do lekarza i zapytac czy moze pic alkohol, lekarz powiedzial oczywiscie ze nie, ale juz dzis wybral sie z nami na malego browarka, ciekawe jak maly ten browarek bedzie?