sobota, 30 sierpnia 2008

Kanczanaburi

Tutaj sie stolowalismy w Ayuthaya. Bardzo przyjemny lokal, szkoda tylko, ze zamykaja go po 18.00 a o 14.00 konczy sie ryz i pozostaje tylko noodle, ktorego nienawidze.
Ten kierowca nie ma nogi a prowadzi lodke jak stary wyjadacz.
Impresje z Ayuthaya


Udalo mi sie jeszcze namowic Guta, zeby odwiedzic to miasto. Niestety z Ayuthaya sa bardzo drogie polaczenia i musielismy jechac przez Bangkok. Pozno wstalismy, to i pozno dotarlismyt na miejsce. Podroz w sumie przebiegala spokojnie. Fajny byl powrot do Bangkoku, taki chwilowy. Musielismy sie dostac ze stacji kolejowej na stacje autobusowa. Wymagalo to godzinnej jazdy autobusem przez miasto. A na mapie wydawalo sie, ze jest to niedaleko. Alez to miasto jest ogromne. Ma swoja egzotyke i klimat. Pomimo tego, ze po dwoch miesiacach spedzonych w Azji obylem sie z pewnymi widokami i juz coraz trudniej jest mnie zadziwic, to jadac tym autobusem przez miasto po prostu chlonalem otoczenie z rozdziawiona geba. Te kolory, tlumy ludzi, zapachy, halas, to tworzy cos tak niesamowitego i niepowtarzalnego, czego nie ma nigdzie indziej. Na dluzsza mete jest to na pewno szalenie meczace ale jak sie tu przyjedzie na chwile, to mozna skonac z zachwytu. Jakos za pierwszym razem jak tu przyjechalem, nie bylem az tak tym podekscytowany.

Co do Kanczanaburi to Lukasz ostrzegal mnie, ze jest to dziura. Spokojna miescina - mowi, w sam raz do tego, zeby wypoczac. Ja juz pierwszego dnia postrzegam ja nieco inaczej. No pewnie, ze w porownaniu z Bangkokiem jest to dziura ale jest tu wszystko co travelers potrzebuja do zycia. Kupa knajp, tanich hoteli, internet i cala masa turystycznych atrakcji. Jak na pierwsze wrazenie, to bardzo sympatyczna miejscowosc. Mysle, ze sie tu nieco zabawimy. Wszystko zawsze zalezy od nastroju w jakim sie wjezdza do danej miejscowosci, a nasze nastroje sa wyjatko dobre.

1 komentarz:

kuba pisze...

jak to jest przyjemny lokal to ja jestem ciekawy jak wygląda nieprzyjemny...

A gościowi co się dziwisz, nogą nie steruje, zresztą zawody WTCC w Brnie na których byłem wygrał Włoch - Alesandro Zanardi - bez obu nóg (stracił je zresztą na torze w wypadku)